dorotanaturalnie.blogspot.com: czerwca 2017

Jestem mamą wesołego i rezolutnego roczniaka. Moja córka - tak jak wiele dzieci w jej wieku - ma problemy z szorstką, podrażnioną i przesuszoną skórą. Kłopoty te spowodowane są alergią, a jednym z elementów jej leczenia są kąpiele w (polecanych przez naszego lekarza) emolientach ;-)

Emolienty to substancje o działaniu nawilżającym i natłuszczającym, które utrzymują odpowiednią elastyczność naskórka, wspierają naturalną barierę ochronną i zapobiegają utracie wody.

Są one składnikiem emulsji do kąpieli Nivea Baby Emolienty, o której chciałabym dzisiaj napisać trochę więcej ;-)

Nivea Baby Emolienty to łagodna emulsja, która delikatnie myje oraz odżywia suchą i wyjątkowo wrażliwą skórę, zapobiegając podrażnieniom i swędzeniu. Bogata, zawierająca naturalne lipidy Omega-6 i masło shea formuła pomaga uzupełnić naturalną równowagę lipidową skóry, przywracając tym samym jej naturalną barierę ochronną.

Zapewnia długotrwałą ochronę skóry przed wysuszeniem i przed podrażnieniem.

Jest doskonałym sposobem na oczyszczanie skóry i zapewnienie jej intensywnej pielęgnacji podczas kąpieli.

Co jeszcze wyróżnia emulsję do kąpieli Nivea Baby Emoliety?

- nie zawiera barwników, alkoholu i parabenów,

- posiada pH przyjazne dla skóry dziecka,

- powstała przy współpracy pediatrów i dermatologów,

- jej bezpieczeństwo i skuteczność zostało potwierdzone w badaniach klinicznych.

Tyle od producenta, czas na sprawdzenie emulsji w akcji (czytaj: w kąpieli) ;-)

Emulsja posiada bardzo delikatny, dzięciecy zapach. Jest niezwykle wydajna, wystarczy kilka kropel, aby przygotować kojącą dla skóry kąpiel.

Dobrze myje i odświeża skórę oraz łagodzi podrażnienia i zaczerwienienia.

Świetnie natłuszcza skórę, pozostawiając ją mięciutką i gładką.

Po kąpieli córeczka czuje się komfortowo, nie drapie się i nie jest rozdrażniona. Jej dolegliwości skórne są złagodzone, a skóra jest ukojona i nawilżona.

Emulsja nie podrażnia skóry i nie wywołuje dodatkowych uczuleń. Kąpiel z jej dodatkiem to dla dziecka prawdziwa przyjemność ;-)

Zachęcam do wypróbowania emulsji do kąpieli Nivea Baby Emolienty. Jest to dobry, łatwo dostępny produkt, która pozwala "uporać" się z suchą i wrażliwą skórą dziecka.

Posiada także pozytywną rekomendację Instytutu Matki i Dziecka, polecana jest więc nie tylko przeze mnie - zwyczajną mamę, ale i przez specjalistów ;-)

Przez ostatnie tygodnie miałam okazję brać udział w kampanii Streetcom, w ramach której testowałam kosmetyki dostępne wyłącznie w drogeriach Hebe: płynną keratynę ProSalon Chantal, naturalny peeling do ciała na bazie cukru Nacomi, krem z kwasem migdałowym i polihydrokwasami Bandi, kolagenową maseczkę pod oczy PureDerm, tusz do rzęs z olejkiem arganowym P2 Glam de Luxe oraz wodę perfumowaną Mia Me Mine Halloween.

Pora na podsumowanie mojego udziału w kampanii oraz odpowiedz na ważne pytania: co wyróżnia ofertę drogerii Hebe i czy w ogólne warto robić tam zakupy? ;-)

Na wstępie słów kilka na temat drogerii Hebe ;-)

Sieć Hebe jest częścią Grupy Jeronimo Martins. Nazwa marki Hebe pochodzi od pierwszych dwóch liter angielskich słów „health” i „beauty”, które odzwierciedlają to, na czym Hebe koncentruje się od początku obecności na rynku - są to zdrowie i piękno klientek.

Hebe to drogeria, która swoim klientom oferuje starannie wyselekcjonowany, zróżnicowany asortyment oraz produkty dostępne na wyłączność - wszystko w wyjątkowo atrakcyjnych cenach.

W drogeriach znajdziemy kosmetyki produkty do makijażu, pielęgnacji włosów i paznokci oraz duży wybór zapachów. Hebe pomaga dbać nie tylko o urodę, lecz także o zdrowie - w drogeriach Hebe dostępny jest szeroki wybór dermokosmetyków, produktów o działaniu specjalistycznym, dostosowanym do problemów skórnych.

Do największych atutów drogerii należy:

- bogata oferta produktów na wyłączność (m.in. Ava, Purederm, Hask, Gosh, P2, Lomi Lomi, Mades, Nacomi, Ingrid, Beautylab, Bandi, Desigual, Jacques Battini),

- profesjonalna obsługa konsultantek,

- atrakcyjny program lojalnościowy, w ramach którego otrzymujemy bon powitalny o wartości 10 zł, specjalne zniżki tylko dla posiadaczy karty czy możliwość testowania produktów,

- aplikacja moblina, w której zapisany jest nasz numer karty, możemy sprawdzić najnowsze promocje czy mapę sklepów,

- możliwość zapisania się na newsletter i otrzymywania informacji o aktualnych promocjach,

- magazyn tworzony wspólnie z klientkami (dostępny tutaj).

Czy warto więc robić zakupy w drogerii Hebe? Oczywiście!

Jest to miejsce przyjazne kobietom, w którym znajdziemy kosmetyki pozwalające nam zadbać o siebie od stóp aż po włosy na głowie. I to w przystępnej cenie - drogerie na bieżąco oferują szereg akcji promocyjnych (rabaty do 40 czy nawet 50% czy 1+1 gratis).

W Hebe znajdziemy szereg marek, które są niedostępne w innych drogeriach, wśród nich moje ulubione - Nacomi i Bandi.

Wracając na chwilę do moich wrażeń z kampanii: było to jedne z najlepszych testowań, w którym miałam okazję wziąć udział ;-)

Uwielbiam kosmetyki, a dzięki Streetcom i Hebe miałam okazję poznać nieznane mi wcześniej produkty ;-)

Przekonałam Was do odwiedzenia drogerii Hebe?

Szybko sprawdzcie więc najnowsze oferty promocyjne (na stronie Hebe, w aplikacji mobilnej lub zapisując się do newslettera) i ruszajcie do sklepów ;-)

Ja biorę swoją kartę w dłoń i również ruszam na zakupy!

#Hebe #ZdrowieiPiękno #ZakupyzHebe

Ostatnim kosmetykiem z paczuszki Streetcom, który miałam przyjemność testować jest krem do twarzy z kwasem migdałowym i polihydrokwasami marki Bandi.

Co o preparacie mówi jego producent?
Jest to nawilżający krem o działaniu złuszczająco – biostymulującym odpowiedni do każdego typu cery, również wrażliwej.
Preparat delikatnie usuwa nagromadzone, martwe komórki warstwy rogowej, oczyszcza i zwęża rozszerzone pory oraz ogranicza błyszczenie skóry. Wygładza zmarszczki, głęboko nawilża oraz intensyfikuje syntezę kolagenu, elastyny i glikozaminoglikanów. Wyraźnie zmniejsza objawy fotostarzenia skóry oraz przebarwienia pigmentacyjne. Zapewnia skórze gładkość, miękkość oraz świetlisty i wyrównany koloryt.

Aby moja kuracja kremem była w pełni bezpieczna postanowiłam skorzystać z rad dotyczących stosowania preparatów z kwasami zamieszczonych w książce Barbary Kwiatkowskiej "Skóra. Azjatycka pielegnacja po polska":

- najlepszy okres na kuracje kwasami to wiosna i jesień - skóra nie jest wtedy narażona na intensywne działanie słońca, niską temperaturę, suche oraz mroźne powietrze i lepiej radzi sobie z regeneracją,

- kuracja kwasami powinna trwać co najmniej 28 dni, tyle, ile trwa cykl odnowy skóry,

- w trakcie kuracji kwasami nie należy opalać się ani korzystać z solarium, należy też stosować odpowiednią ochronę przeciwsłoneczną,

- po odstawieniu preparatów złuszczających należy odczekać miesiąc przed planowanymi kąpielami słonecznymi,

- w trakcie kuracji może wystąpić łuszczenie naskórka, warto wtedy wykonać delikatny peeling (polecam peeling enzymatyczny Sylveco),

- podczas kuracji wskazane jest nawilżanie - po kilku minutach od zaaplikowania kosmetyku z kwasami nakładamy na skórę produkt nawilżający,

- w trakcie kuracji należy zachować ostrożność przy stosowaniu innych składników aktywnych, np. retinolu czy witaminy C.

Jak więc po miesiącu kuracji oceniam krem?

Jestem posiadaczką bardzo suchej, naczynkowej cery i od kremu oczekiwałam przede wszystkim wygładzenia

i oczyszczenia skóry z niedoskonałości.

Moja kuracja preparatem trwała 4 tygodnie, krem aplikowałam na skórę na noc, po kilku minutach od wchłonięcia kremu nakładałam na nią dodatkowo preparat nawilżający (rano stosowałam krem z filtrem).

Już po kilku dniach zauważyłam efekty jego stosowania: cera zrobiła się rozświetlona, pełna blasku, przestały się na niej pojawiać zaskórniki.

Skóra była gładka, miękka, wyglądała zdecydowanie młodziej.

W 3 tygodniu stosowania preparatu na skórze pojawił się wysyp, co jest zjawiskiem całkowicie naturalnym przy kuracji kwasami. Dzielnie go przetrwałam (nie przerywając stosowania kremu), a po kilku dniach sytuacja znowu się unormowała.

Kurację kremem zakończyłam po 28 dniach (zbliża się lato, a ja chcę skórze dać czas na" przygotowanie" się do wakacyjnego opalania), ale na pewno wrócę do stosowania kremu jesienią.

Podsumowując: jestem bardzo zadowolona z działania kremu. Ma on bardzo przyjemną, lekką konsystencję. Bardzo szybko się wchłania, nie pozostawiając na skórze lepkiej warstwy.
Nie podrażnia, nie wyołuje zaczerwienienia, więc bez obaw mogą go używać osoby z cerą naczynkową.
Jest niesamowicie wydajny, przez 4 tygodnie zużyłam ok. 1/3 opakowania (starczy więc ono na rekomendowaną przez producenta 3-miesięczną kurację). Opakowanie jest poręczne i higieniczne.

Zdecydowanie polecam - krem nie jest tani, ale efekty są naprawdę świetne ;-)

Producent: Bandi

Pojemność: 50 ml
Cena: ok. 70 zł

Krem dostępny jest w drogeriach Hebe.

#Hebe #ZdrowieiPiękno #ZakupyzHebe

Kolejnym produktem, który testuję w ramach kampanii Streetcom jest keratyna w płynie marki Chantal ProSalon.

Jest to lekki spray przeznaczony do pielęgnacji włosów zniszczonych, suchych i matowych.

Zawiera keratynę, która ma doskonałe właściwości regenerujące i kondycjonujące : wnika w głąb włosa, odbudowuje go od środka oraz wypełnia ubytki w jego strukturze.

Nadaje włosom zdrowy wygląd, gładkość i połysk.

Chroni włosy przed szkodliwym działaniem wysokich temperatur podczas suszenia i modelowania przy użyciu suszarki, prostownicy bądź lokówki.Doskonale regeneruje włosy zniszczone zabiegami fryzjerskimi: trwałą ondulacją, farbowaniem czy rozjaśnianiem.

Tyle od producenta, czas na sprawdzenie produktu w akcji ;-)

Keratyna ukryta jest w poręcznej buteleczce ze sprayem, który nie przysparza mi problemów:

dobrze leży w dłoni i łatwo się aplikuje.

Ma bardzo przyjemny, delikatny zapach, który po pewnym czasie ulatnia się.

Spray stosuję po umyciu włosów: niewielką ilością (maksymalnie 2-3 pryśnięcia) spryskuję

końcówki włosów, a następnie stylizuję pasma za pomocą suszarki.

Chciałabym w tym momencie zaznaczyć, że nie mam wielkich problemów z włosami - spray służy mi przede wszystkich do ochrony włosów przed działaniem wysokiej temperatury i nadania im połysku oraz gładkości.

Po użyciu keratyny włosy bardzo łatwo się rozczesuje i układa. Pasma są miękkie, lśniące, wygładzone. Nie puszą się i nie tracą swojego kształtu.Końcówki nie rozdwajają się i wyglądają zdrowo.

Nie przesadzam z ilością użytego produktu, nie zauważyłam więc problemów z przetłuszczaniem się włosów.

Zachęcam do wypróbowania, jest to produkt naprawdę godny polecenia, a po kilkunastu użyciach widzę, że będzie też niezwykle wydajny: buteleczka jest bowiem spora ;-)

Producent: Chantal

Pojemność: 275 g

Cena: ok. 15 zł

Keratyna dostępna jest w drogeriach Hebe.

#Hebe #ZdrowieiPiękno #ZakupyzHebe

Skusiłam się ostatnio na zakup pewnego balsamu do ciała: miał kolorowe, przyciągające wzrok opakowanie, piękny zapach i dużo obiecywał.

Już po kilku aplikacjach przyniósł efekty, jednak nie takie, jakich oczekiwałam. Skóra miała być gładka i nawilżona, niestety stała się być sucha i podrażniona. I na dodatek swędziała ;-)

Wybawieniem dla moich problemów okazały się produkty Bioderma z serii Atoderm: nawilżający olejek do kąpieli
i pod prysznic Huile de douche oraz mleczko ochronno-nawilżające Lait, które przetestowałam w ramach wyzwania "Więcej dla skóry".

Na początek kilka słów o produktach od jego producenta ;-)

Nawilżający olejek do kąpieli i pod prysznic Atoderm Huile de douche przeznaczony jest do pielęgnacji suchej, bardzo suchej, podrażnionej oraz atopowej skóry ciała i twarzy.

Składa się on w 33% z lipidów, które intensywnie odżywiają i nawilżają skórę (nawet do 24 godzin).

Olejek delikatnie oczyszcza skórę, trwale odbudowuje i tworzy ochronną barierę skóry oraz powstrzymuje dostęp alergenów.

Nie zawiera mydła, parabenów, konserwantów i sztucznych barwników.

Jest hipoalergiczny i może być stosowany od 1 dnia życia.

Mleczko ochronno-nawilżające Atoderm Lait przeznaczone jest do normalnej, suchej i wrażliwej skóry ciała i twarzy.

Wzmacnia płaszcz hydrolipidowy i trwale zabezpiecza skórę, przywracając jej naturalną funkcję ochronną, miękkość i elastyczność.

Jest delikatnie perfumowane, ma lekką, nietłustą konsystencję i szybko się wchłania, przynosząc natychmiastową ulgę i komfort.

Jest hipoalergiczne i nie zawiera parabenów.

A jak ja oceniam produkty?

Olejek Atoderm Huile de douche stał się moim ulubieńcem od pierwszego prysznica ;-)

Jego kremowa konstystencja świetnie oczyszcza skórę i koi podrażnienia.

Przyjemnie pachnie, bardzo dobrze rozprowadza się po skórze i łatwo spłukuje.

Nie przesusza skóry, nie podrażnia jej i nie pozostawia tłustej warstwy.

Po kąpieli skóra jest gładka, miękka i nawilżona. Przyjemna w dotyku (nie przesadzę, jeżeli powiem, że aksamitna).

Bardzo podoba mi się opakowanie olejku - jest poręczne, stabilne, a ja dzięki pompce byłam w stanie zużywać tyle olejku, ile rzeczywiście potrzebowałam.

Uzupełnieniem codziennego rytuału pielęgnacyjnego była aplikacja mleczka ochronno-nawilżającego Atoderm Lait. Świetnie "podtrzymuje" ono efekty olejku do kąpieli i pod prysznic pozostawiając skórę odpowiednio natłuszczoną i zregenerowaną.

Mleczko ma lekką konsystencję i bardzo dobrze się wchłania. Nie pozostawia na skórze lepkiej warstwy, nie roluje się i nie podrażnia.

Moim jedynym zastrzeżeniem jest opakowanie - tuba dość ciężko się otwiera.

Moja kuracja produktami Atoderm trwała ok. 3 tygodnie, a ja już po kilku dniach widziałam jej pozytywne efekty: skóra zrobiła gładka, miękka, nawilżona. Suchość i swędzenie z każdym dniem stawały się tylko wspomnieniem ;-)

Śmiało mogę więc polecić ten duet osobom borykąjącym się z podrażnioną skórą, bowiem w przypadku tych produktów obietnice producenta są jak najbardziej spełnione ;-)

Producent: Bioderma

Pojemność olejku Atoderm Huile de douche: 200 ml

Cena olejku: ok. 30 zł

Pojemność mleczka Atoderm Lait: 200 ml

Cena mleczka: ok. 40 zł

Pages

O mnie

Archiwum postów

Ostatnie posty

Obserwatorzy

Tagi